Rozdział 3

          Kagami nie wiedział w jaki sposób zachowywać się przy Kuroko. Co prawda nowy współpracownik oznajmił, że grają w tej samej drużynie, jednak bardzo prawdopodobnym było, ze powiedział to ze względu na Taigę, aby ten nie czuł dyskomfortu, który i tak, mimo zapewnienia, go ogarniał. Mimo, że jego chłopak Himuro próbował go zawsze uspokajać, głaszcząc delikatnie po plecach, jego negatywne myśli ulatniały się tylko na minutkę, by za chwile znów go męczyć. Co prawda Kagami nie był zbyt dobry w myśleniu, nigdy nie wychodziło mu to dobrze, jednak jak na złość za każdym razem próbował używać swojego mózgu, co niestety przynosiło zawsze tragiczne skutki. Tak samo teraz, leżąc w wygodnym łóżku, będąc na wpół świadomym zadręczał swoje myśli wyimaginowanymi sytuacjami, gdy to Kuroko z pełnym pogardy uśmiechem wyznawał całą prawdę o nim i Himuro Akashiemu Seijuro. Co prawda z tutejszymi zarobkami i ilością odłożonych pieniędzy był już ustawiony do końca życia, tak że zwolnienie z pracy nie odbiłoby się na jego życiu, jednak bardzo lubił przygotowywać posiłki dla Czerwonowłosego Króla. Bardzo polubił to określenie, gdy Kuroko pół żartem pół serio wspomniał o jego "królestwie", z którego prawie nie wychodzi. 
Z jego nocnych rozmyślań wyrwał go cichy szczęk otwieranych drzwi. Spojrzał na nie spod przymrużonych oczu opierając się na łokciu, by mieć lepszy widok na wynurzającą się zza drzwi postać. 
   - Hej - wyszeptał wysoki cień, który w miarę zbliżania się do Kagamiego wyostrzał się, by na końcu ukazać przystojnego, ciemnowłosego mężczyznę który w tym momencie obdarzał Taigę pięknym uśmiechem. 
   - Hej, Tatsuya. - odpowiedział, przecierając zaspaną już twarz, aby się nieco otrzeźwić, po czym uśmiechnął się leniwie w stronę swojego chłopaka. - Nie możesz usnąć?
   - Pomyślałem, że przyda się trochę rozładować te napięcie, które niewątpliwie w tobie drzemie. 
   - Ah tak? - spytał, odsuwając w tym samym momencie pościel, by Himuro mógł wsunąć się pod nią. Ten zrobił to z wielką chęcią, mrucząc przy tym niczym kot miziany za uszkiem. Z wielką gracją przybliżył się do Taigi, ocierając policzkiem o jego odpowiednik, sunąc delikatnie opuszkami palców po wewnętrznej stronie ud czerwonowłosego, umyślnie omijając jednak prężące się już przyrodzenie. Kagami zadrżał pod tym finezyjnym dotykiem nie pozostając dłużnym. Przegryzł płatek ucha swojego kochanka, subtelnie całując żuchwę, na co czarnowłosy zareagował stłumionym jękiem. Ich związek nie był jednym z tych świeżych, gdzie partnerzy poddają się pożądaniu, pieprząc niczym króliki. Mimo to każdy gest, każdy dotyk rozgrzewał ich ciała, mącąc myśli, wdzierając się w ich duszę, pozostawiając po sobie zamęt. Nie odzywali się; nie musieli.  Mieszające się ze sobą oddechy, pełne oddania muskania, ocierane ze sobą ciała wyrażały więcej niż można by było ująć słowami. A całe napięcie, jakie budowało się w nich od czasu nakrycia uleciało, pękło niczym mydlana bańka, pozostawiając błogi spokój. Niewinne muśnięcia warg przeradzały się w coraz gorętsze pocałunki, głuche jęki rozbrzmiewały w ich głowach nadając tempa całemu aktowi miłości, czyniąc ich jednością, namacalną całością. Upojna noc zwiastowała spokój ducha.



          Niedzielny poranek zapowiadał się na bardzo ciepły i przede wszystkim słoneczny. Kuroko wstał i uszykował się dość wcześnie, by zdążyć zjeść śniadanie przed codziennymi obowiązkami. Wszedł do kuchni akurat w momencie, gdy Kagami nakładał porcję ryżu dla czarnowłosego chłopaka o zielonym odcieniu tęczówek. Błękitnowłosy patrzył na nich odczuwając ciepło rozlewające sie wewnątrz niego. Taiga był bardzo opiekuńczy, a w jego oczach można było dostrzec miłość, jaką darzył Himuro.
   - Dzień dobry Kagami-kun, Himuro-kun - przywitał się nie oczekując jednak odpowiedzi. Równie dobrze mógłby nie mówić nic, jednak etykieta i dobre wychowanie nie zezwalały mu na takie zachowanie. Podszedł do nich jak zwykle niezauważony i zajął swoje miejsce, nakładając sobie po drodze małą porcję ryżu z jasnym sosem.
   - Oi, Kuroko! - Wykrzyknął. -Skąd się tu wziąłeś? - zdziwił się Taiga z niemałym zmieszaniem, próbując jednak nie dać tego po sobie poznać, jednak z marnym skutkiem. Tetsuya był mistrzem w obserwowaniu zachowań ludzi i nawet gdy nie chciał, praktycznie wszystko mógł odgadnąć.
   - Jakiś czas - odpowiedział zdawkowo, zabierając się za śniadanie.


         Tym razem Kuroko zastał puste pomieszczenie, jedynie skotłowana kołdra świadczyła o jakiejś obecności właściciela. Błękitnowłosy westchnął zawiedziony i rozłożył talerze z jedzeniem oraz dzbanek z gorącą zieloną herbatą wraz z małą szklaneczką na ten sam stolik co ostatnio. By zadecydować o swoim następnym posunięciu nie musiał się długo zastanawiać, niemalże od razu położył tackę obok posiłku, a swe kroki skierował w stronę łóżka. Opuszkami palców dotknął śnieżnobiałej pościeli. Zerknął niepewnie na drzwi, biorąc poduszkę w dłonie, zbliżając do własnej twarzy. Przymknął oczy zaciągając się świeżym zapachem płynu do płukania i męskiego żelu pod prysznic, wręcz tonął w jej miękkości. Woń była tak kojąca, że na moment stracił kontakt ze światem. Cichy szczęk zamka skutecznie go otrzeźwił, odrzucił panicznie poduszkę i zachowując resztki zdrowego rozsądku zaczął ścielić łóżko, co było najlepszym wybrnięciem z tej zawstydzającej sytuacji. Drzwi otworzyły się w chwili, gdy Kuroko przyklepywał ją dłońmi w celu lepszego jej ułożenia, a w nich stanął Czerwonowłosy Król, jak to zwykł go w myślach nazywać błękitnowłosy. Na jego twarzy zagościło zdumienie, jednak nie trwało ono długo, w sekundzie zostało zastąpione leniwym uśmiechem, a w oczach dało się zobaczyć tańczące iskierki. Kuroko przełknął ślinę, usilnie próbując nie wpatrywać się w swojego szefa, który właśnie wrócił z porannej siłowni, ubrany jedynie w szorty i ręcznik zarzucony przez ramię. Spocone, umięśnione ciało wyglądało bardzo podniecająco i niestety, Kuroko nie mógł nic poradzić na to, że właśnie takie myśli przepełniały teraz jego umysł.
   - Dzień dobry, Akashi-san. Przyniosłem śniadanie i pomyślałem, że pościelę twoje łóżko. - wyjaśnił, czując, że powinien to zrobić.
   - Witaj, Tetsuya - wymruczał Seijuro wbijając w niego swoje palące spojrzenie, w porę jednak się odwracając, by ukryć uśmiech, który z każdą chwilą sie poszerzał. Wszedł do łazienki, aby przewiesić ręcznik przez wannę, po czym wrócił do pokoju w pełni opanowany. - Nie musiałeś tego robić, zazwyczaj robię to sam po wstaniu, niestety dzisiaj trochę... zaspałem.
   - Ach, tak - Kuroko raz jeszcze przełknął ślinę, zastanawiając sie jak wyjść z tej niezręcznej sytuacji. Dokończyć to co zaczął, czy może pożegnać się i wyjść? Nieporadnie trzymał brzeg kołdry zastanawiając sie nad tym, czego powinien dokonać, jednak z tego krótkiego zamyślenia wyrwał go głos Seijuro.
   - Pościel je do końca, ja w tym czasie wejdę pod prysznic. Hmm - przymknął oczy - pięknie pachnie. Dziękuję, Tetsuya.
   - Nie ma... za co - czerwonowłosy zniknął za drzwiami prowadzącymi do łazienki, więc prawdopodobnie nie był w stanie usłyszeć jego odpowiedzi. Mozolnymi ruchami zaczął poprawiać pościel, słysząc zza ściany szum odkręconej wody. Wiedząc, że tym razem nie ma nikogo, kto mógłby mu przeszkodzić, z niewielkim rumieńcem na policzkach przysunął twarz do pościeli, by ponownie zaciągnąć się jej zapachem. Nie ryzykował jednak dłuższego czasu wykonywania tej przyjemności, odsunął się od łóżka rzucając mu tęskne spojrzenie. Co się z nim działo? Nie znał Akashiego, szczerze powiedziawszy nawet nie wiedział czym się zajmuje. Rozmawiali niezwykle rzadko, i nie były to jakoś szczególnie głębokie konwersacje: ot, zwykła krótka rozmowa, taka jak sprzed chwili. Dlaczego więc? Co przyczyniło się do tego, że jego serce wpada w pośpieszny galop gdy przebywa w jego obecności? Dlaczego tak się dzieje? Nic z tego nie rozumiał. Potrząsnął głową, zabrał tackę, a gdy już miał wychodzić zwrócił twarz ku wejściu do łazienki.
Drzwi były uchylone.
Woda płynęła nadal.
Akashi stał w pełnej okazałości, ukazując oczom Kuroko dwa pięknie umięśnione, napięte pośladki, z delikatnymi dłońmi o długich, smukłych palcach wędrujących po nich. Właśnie był świadkiem kąpieli czerwonowłosego. To przelało szalę. Jego twarz spłonęła żywym szkarłatem. Uciekł z pomieszczenia bez pożegnania.




1 komentarz:

  1. Ależ widok Akashi biorący prysznic ^_^ Czekam na dalszy ciąg!!!

    OdpowiedzUsuń