Rozdział 1

           Świat za oknem był wyjątkowo szary tego dnia. Słońce przyćmiewały chmury sięgające aż za horyzont, wypuszczające ze swych obłoków rzęsiste łzy, które bezwiednie spadały na opustoszałe ulice. Mogło by się wydawać, że pogoda jest wręcz adekwatna do nastroju naszego bohatera.
           Kuroko już od jakiegoś czasu poszukiwał pracy. Przez swoją nikłą osobowość nie był w stanie zatrzymać się gdzieś na dłużej. W restauracjach kierownicy dostawali ciągłe zażalenia, jakby nikt nie przychodził zebrać ich zamówień, bądź z pretensjami że Tetsuya straszy zarówno ich jak i ich pociechy nagłym wyrastaniem spod ziemi. Nie mógł też co liczyć na łatwą do zdobycia pracę przy okienku w obsłudze klienta u jakiegokolwiek operatora: w tym przypadku kolejki piętrzyły się przy innych stanowiskach, a jego pozostawało nieoblegane, przez co niecierpliwi klienci dawali nieprzychylne opinie firmie, która to prowadziła. Zawsze mógłby usiąść na słuchawkach, jednak nie miał daru przekonywania ludzi do nowych ofert czy zakupu danego produktu, niby najnowszego i najlepszego na rynku. Dlatego też pozostawał w kropce, a zaoszczędzone pieniądze bardzo szybko znikały z jego konta, więc musiał się pospieszyć ze znalezieniem pracy. Kredytu, czy chociażby słynnej chwilówki nie brał pod uwagę, zadłużyłby się i nic dobrego by mu z tego nie przyszło. Dlatego mimo początkowej niechęci coraz bardziej skłaniał się ku podjęciu decyzji o zostaniu pokojówką. Przeglądając internet wpadł na pewne ogłoszenie: posiadacz sporej firmy poszukiwał osoby, która w weekendy zajęłaby się jego domem oraz przygotowała ciepły posiłek podczas gdy ten będzie pracował w swoim gabinecie. Informacja głosiła, że w tygodniu zajmuje się tym już wybrany personel, kiedy kierownik będzie urzędował w biurze w firmie. Na weekendy potrzebuje osoby, która nijak nie będzie mu przeszkadzać. Ta wiadomość ucieszyła Kuroko, w końcu wyglądało na to, że jego nikła osobowość na coś się w końcu przyda, a szczerze powiedziawszy gotować umiał całkiem nieźle. Niewiele myśląc spisał na kartce adres i numer telefonu, po czym schował ją do kieszeni. Upił ostatni łyk zimnej już kawy i skierował się do wyjścia, po drodze upewniając się, że pozagaszał wszystkie światła i czy oby na pewno żelazko odłączone jest od gniazdka. Narzucił na siebie czarny, długi płaszcz i wyszedł z małego, jednorodzinnego domku.
Budynku, który znajdował się przed nim nie można było nazwać domem. Okazały ogród obsadzony drzewami i kwiatami dawał poczucie odosobnienia od świata zewnętrznego. Kroczył niepewnie przez kamienną ścieżkę rozglądając się dookoła. Architekt krajobrazu wykonał kawał dobrej roboty, tym samym zyskując uznanie Kuroko. Gdy doszedł do drzwi, podniósłszy rękę ku dzwonkowi zamarł na chwilę, ponownie analizując w głowie decyzję, której się powziął. Przymknął powieki na krótką chwilę, po czym wcisnął guzik. Z wnętrza doszedł do niego cichy śpiew skowronków, a po chwili drzwi uchyliły się ukazując dorosłego mężczyznę po pięćdziesiątce, ubranego w czarny, dopasowany frak. Czubek jego prostego nosa zdobiły okulary, a za nimi ukrywały się pełne spokoju ciemne oczy. Usta ułożone były w delikatnym uśmiechu. Mężczyzna zdziwił się nieco, rozejrzał, po czym wzdychnąwszy odwrócił się z zamiarem zamknięcia drzwi.
    - Przepraszam.
    - Och! - kamerdyner, a przynajmniej tak myślał o nim Kuroko, wzdrygnął się i spojrzał na błękitno-włosego rozwartymi oczyma. – Najmocniej pana przepraszam! W ogóle pana nie zauważyłem! Proszę o wybaczenie.
    - Nic się nie stało. Przyzwyczaiłem się. Przychodzę w sprawie ogłoszenia.
    - Ach, tak, tak. Panicz Akashi od rana przesłuchuje ludzi, którzy przyszli starać sie o tą pracę. Proszę za mną, panie...
    - Kuroko. Kuroko Tetsuya.
    - Kuroko-san. Proszę zdjąć tutaj buty - to powiedziawszy sięgnął po koniec płaszcza młodego mężczyzny i pomógł mu go zdjąć, po czym powiesił go na wieszaku. W tym czasie Tetsuya zdjął obuwie, a zamiast nich założył przygotowane wcześniej domowe kapcie.- A teraz, jeśli pan pozwoli, proszę za mną, Kuroko-san.
          Błękitno-włosy grzecznie, bez zbędnych komentarzy udał się za mężczyzną w międzyczasie dyskretnie się rozglądając, nie chcąc wyglądać na niekulturalnego. W środku budynek robił takie samo wrażenie jak na zewnątrz: oszałamiające. Podłoga wyłożona była drewnem o odcieniu orzecha, ściany koloru kawy z mlekiem ozdobione były obrazami i rzeźbami, a pod sufitem wisiał duży diamentowy żyrandol. Na przeciwko drzwi wejściowych, około dziesięciu metrów od drzwi znajdowały się szerokie schody prowadzące na drugie piętro, a pokryte były puchowymi dywanikami. Kuroko pomyślał, że niezwykle przyjemnie byłoby chodzić po nim boso. Błękitno-włosy został poprowadzony na górę, a następnie skręcili w prawo, wzdłuż długiego korytarza. Tutaj wystrój wyglądał podobnie, jak na dole z tym, że było o wiele mniej obrazów. Mężczyzna w czarnym garniturze zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami i zapukał do nich. Z wnętrza dobiegło ciche "wejść". Kamerdyner otworzył drzwi i ukłonił.
    - Akashi-sama, przybył kolejny kandydat. Za pozwoleniem, jeśli chciałby panicz znać moje zdanie, to ten wydaje się być idealny.
    - Dziękuję, Tadashi. Wezmę pod uwagę twoje zdanie. Więc, gdzie on jest?
          Kuroko prawie od samego początku stał obok mężczyzny, niezauważony. Można rzec, ze był jak w transie. Spoglądał rozszerzonymi źrenicami na siedzącego za dużym, ciemnobrązowym biurkiem ze stertą papierów i segregatorów czerwonowłosego mężczyznę o hipnotyzujących, czerwono złotych oczach, ze szlachetnymi rysami twarzy, który w tym momencie w niezwykłym skupieniu spoglądał wyczekująco na swojego służącego.
    - Uhm - odchrząknął Tetsuya, tym samym zwracając na siebie wzrok mężczyzny. W środku cały się gotował. - Kuroko Tetsuya - ukłonił się.
          Czerwonowłosy przez moment był w lekkim szoku, jednak szybko się go pozbył. Podniósł się z krzesła i niezwykle płynnie skierował się w stronę Kuroko. Stanąwszy przed błękitno-włosym również lekko się skłonił.
    - Akashi Seijurou - po czym, gdy się wyprostował, rzekł - liczę na owocną współpracę. Masz rację, Tadashi. Jest idealny.
          Tetsuya bał się, że odgłos jego niezwykle szybko bijącego serca rozniesie się po pomieszczeniu, starał się oddychać powoli, umiarkowanie. To była jedna z tych chwil, w których chce się schować w czterech ścianach i ochłonąć. Kuroko zakochał się od pierwszego wejrzenia.




2 komentarze:

  1. Hmm... interesująco. Biedny, niezauważany i zakochany Kuroko - ciekawe co dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ua, nareszcie znalazłam jakieś fajne fanfiction! Zapowiada się świetnie, od razu lecę czytać dalej (>ω<)

    OdpowiedzUsuń