Rozdział 13

 


    Gdy na zegarku wybiła godzina czternasta, Himuro wraz z Kagamim i Kuroko zanieśli przygotowane dania do jadalni, która została wcześniej przygotowana przez Tetsuyę. Nakryte były dwa miejsca, na co Kuroko odetchnął z ulgą. Obawiał się, że na obiedzie mógł pojawić się trzeci gość, który zazwyczaj zabierał się od razu za deser. Co prawda z tego, co mówił mu Taiga, takie prawdopodobieństwo jest małe, ponieważ nie otrzymali jakichś specjalnych instrukcji co do ciast, jednak do samego końca Tetsuya był niepewny. Akashi i Kise weszli do pomieszczenia dopiero, gdy zostało ono opuszczone przez pracowników. Kuroko udał się do kuchni by chwilę odetchnąć.

   - I po co było się martwić? - spytał Kagami od razu, jak przekroczyli próg pomieszczenia. - Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze.

   - Kagami-kun, myślałeś nad tym, żeby zostać wróżbitą? Może minąłeś się z powołaniem.

   - Oi! Ja tu ci pomagam, żebyś się za bardzo nie przejmował, a tu nawet zwykłego "dziękuję" nie usłyszę.

   - Dziękuję, Kagami-kun.

   - Za co? - rozległ się głos z korytarza. Oboje odwrócili ku niemu wzrok. Do kuchni wszedł Aomine Daiki. Zakrył usta dłonią by ukryć ziewnięcie i popatrzył to na jednego, to na drugiego.

   - Kuroko się cieszy, że nie przyszedł jego rywal w miłości - odparł Kagami, a chwilę później jęknął z bólu, ponieważ niebieskowłosy uderzył go łokciem w żebra. Aomine zaś od razu się orzeźwił i wyszczerzył zęby. Czyżby to była ta chwila, w której odkryje chociaż rąbek tajemnicy skrywanej przez dawnego przyjaciela? W końcu przez tyle czasu mimo, że chodził za nim krok w krok, ten nic mu nie zdradził.

   - No nie jęcz, tylko mów więcej!

   - Nie musisz niczego wiedzieć, Aomine-kun - powiedział Tetsuya jednocześnie patrząc na Taigę spod zmarszczonych w gniewie brwi.

   - Ależ oczywiście, że muszę! Me serce wypełnione jest troską o twoje dobro, Tetsu! - odpowiedział, po czym skierował wzrok na Kagamiego. Ten tylko rozłożył ręce w geście bezradności. - No weź, powiedz mi. Przecież nikomu nic nie zdradzę! 

Kuroko spoglądał na niego bacznie, jakby kalkulował wszystkie za i przeciw. Westchnął ze zrezygnowaniem. Przecież i tak będzie do końca swoich dni przez niego prześladowany, Aomine nie ustąpi tak łatwo. Tym bardziej, że właśnie otrzymał nowy element układanki, więc jego ciekawość, a tym samym natarczywość, wzrosła co najmniej kilkukrotnie. 

   - Powiedzmy - zaczął Kuroko - tylko czysto teoretycznie - zaznaczył - że się zakochałem. 

   - I z tego, co się domyślam, również czysto teoretycznie - ostatnie dwa słowa Aomine wypowiedział sugestywnie - ta osoba pomieszkuje w tym budynku? 

   - Czysto teoretycznie, tak - odparł. - I cały problem w tej sytuacji polega na tym, że od czasu do czasu pojawia się tu pewien osobnik, który ma dosyć... zażyły kontakt z tą osobą. 

   - Hmm... - zastanowił się Aomine, po czym rozejrzał się po zgromadzonych i spytał - Spotkałem go już? Tą "przeszkodę"?

   - Wydaje mi się, że nie. 

  - No, ale jak to mówią, facet nie ściana, nie? 

   - W tym przypadku miałbym spore wątpliwości... - wtrącił się Kagami - chociaż oczywiście nie pod względem ewentualnej zmiany partnera. Po prostu z tym rozmiarem mógłby być nawet murem. 

   - Rozmiarem czego? - spytał Daiki, siląc się na niewinny ton.

   - CIAŁA, Aomine-kun.

Kagami parsknął śmiechem, a ciemnoskóry wyszczerzył w odpowiedzi zęby. Kuroko postanowił nie wspominać o swojej wczorajszej rozmowie z Seijurou. Sam jeszcze do końca jej nie pojmował, bądź oszukiwał się, że jej nie pojmuje. Akashi mówił dosyć jednoznacznie, po prostu Kuroko nie był w stanie do końca w to uwierzyć, a co za tym idzie, zupełnie nie wiedział jak się zachować. 

   - No dobra - kontynuował Aomine - już sporo było tych teoretyczności, ale chciałem jeszcze spytać, kim on jest, tak czysto teoretycznie? 

   - Limit teoretyczności na dziś się skończył, Aomine-kun. 

   - Oi, Tetsu! - chciał jeszcze coś z niego wyciągnąć, ale zorientował się, że Kuroko zniknął z jego pola widzenia, prawdopodobnie dlatego, by uniknąć dalszych niewygodnych pytań.  




          Po zakończonej popołudniowej pracy oboje weszli do pokoju Taigi by chwilę odetchnąć przed przygotowaniem kolacji. Kagami zastanawiał się, o czym Tatsuya chciałby z nim porozmawiać i korciło go, by o to zapytać od razu, jednak nie odezwał się ani słowem. Cierpliwie oczekiwał, aż Himuro zrobi to pierwszy. W końcu to on, gdy już po wyjściu Kuroko, Kagami rozmawiał z Aomine na temat terminu wspólnego grania w kosza, przerwał mu szeptając na ucho, że muszą poważnie porozmawiać. Nie wiedział, co to znaczy to "poważnie" i tym bardziej na jaki temat. Jedyne, co mu przychodziło do głowy, to jakieś nowe informacje na temat tego, który zwracał się do Tatsuyi "Muro-chin", no bo o co innego mogło chodzić? Przecież to nie tak, że mógł mu nagle oznajmić, że jest w ciaży. Byli facetami. 

          Taiga usiadł na skraju łóżka, zdjął ze stóp buty, a następnie skarpetki i położył je obok butów. Rozmasował dłonie, rozejrzał siępo pokoju, aż w końcu przeniósł wzrok na Tatsuyę. Ten zaś wzrok odwrócił i bez słowa udał się do łazienki. Kagami westchnął ciężko, ułożył poduszki i usiadł na łóżku opierając się o szczyt. Minuty mijały, a Tatsuya w dalszym ciągu nie wychodził z łazienki. Taiga zaczął się niecierpliwić. Już chciał zawołać swojego chłopaka, gdy drzwi od łazienki otworzyły się. Himuro spojrzał znów na Taigę i ponownie bez słowa podszedł do łóżka i usiadł się po przeciwnej stronie, tuż naprzeciw Kagamiego. I, jakby robił to na złość, nadal sie nie odzywał. Taiga nie wytrzymał.

   - No, o czym chciałeś porozmawiać? I dlaczego siedzisz tak daleko? 

   - Dla bezpieczeństwa - odparł. 

Taiga zmarszczył brwi, a w jego sercu pojawił się większy niepokój. Coraz bardziej upewniał się w przekonaniu, że Tatsuya zaraz wyskoczy ze zdradą czy też końcem związku. I, słysząc kolejne słowa Himuro, nie pomylił się, myląc się jednocześnie. 

   - Taiga, czy ty mnie zdradzasz? 

Kagami uznałby to za żart, gdyby nie ton głosu oraz wyraz twarzy Himuro. Pytał poważnie. 

   - Nie - odparł. - Dlaczego miałbym? I, przede wszystkim, z kim?

   - Coraz więcej czasu spędzasz z tym nowym ochroniarzem. I dodatkowo umawiacie się, przy mnie - zaznaczył - na kolejne schadzki. 

   - Kolejne sch... co? -Kagami uniósł wysoko brwi - Nie rozumiem o co ci chodzi. Z Aomine utrzymujemy normalną, koleżeńska relację.

   - To nie wygląda jak koleżeńska relacja. I dodatkowo zadaje ci jakieś tajemnicze pytania czy wszystko jest ok. O czym ostatnio rozmawialiście, że pytał, czy wszystko gra? Czyżby się bał, że odkryłem, że mnie zdradziłeś? 

   - Po pierwsze, nie zdradziłem cię. Po drugie, to nic takiego. Pomógł mi w jednej sprawie, a potem spytał, czy wszystko gra. To dość naturalna kolej rzeczy. Co prawda mógłby mieć to po prostu w dupie, no ale nie miał. I spytał. To przecież o niczym nie świadczy. 

   - Świadczy, bo jak z tobą rozmawiał, to na mnie zerkał. Łatwo z tego wywnioskować, że chodziło o mnie. 

   - Tatsuya... - zaczął Kagami. Zamknął oczy i podrapał się po głowie - On nawet nie wie o naszym związku. 

   - Ah... nie wie? Więc myśli, że jesteś wolny? Tak mam to rozumieć? Czy może wie, że jesteś w związkum ale nie wie, że to ze mną? 

   - To drugie - odparł krótko Kagami, siląc się na spokojny ton. Zaczynał się irytować. 

   - Skoro mam uwierzyć, że naprawdę mnie nie zdradzasz, to nie chcę byś się z nim tak spoufalał. Mam tu również na myśli wspólną grę w kosza. 

   - Czekaj, czekaj. Potwierdź, jeśli dobrze rozumiem. Chcesz, bym nie szedł grać w kosza z Aomine, ponieważ uważasz, że cię zdradzam, chociaż powiedziałem ci, że cię nie zdradzam? 

   - Tak, chcę, żebyś nie grał z nim w kosza. A najlepiej w ogóle ograniczył kontakty do minimum. 

   - Tatsuya, na litość, nie zdradzam cię. I nie będę ograniczał normalnych kontaktów z facetem, który z nami pracuje. Nie mam sobie absolutnie nic do zarzucenia. 

   - Czyli wybierasz jego, zamiast mnie? 

   - Kurwa - Kagami pierwszy raz podczas tej rozmowy podniósł głos, oraz pierwszy raz użył wulgarnego słowa. - Próbowałem być spokojny podczas całej tej absurdalnej rozmowy, ale już kurwa nie mogę. Czy ty siebie słyszysz? Właśnie zarzucasz mi zdradę mimo, że nie masz do tego absolutnie żadnych podstaw, jesteś jakiś chorobliwie zazdrosny niewiadomo o co, i jeszcze mówisz mi, że mam się nie spotykać z gościem, który niedawno się do nas przeniósł i w sumie to się nawet dobrze nie znamy. To trochę toksyczne, nie uważasz?

   - Nie. 

   - Pierdolę - Kagami wstał z łóżka, podszedł do komody i wyjął parę czystych skarpetek. Założył je, po czym założył również buty. W międzyczasie jednak kontynuował rozmowę - Jeśli rozmawiamy o zdradzie, to równie dobrze mógłbym zarzucić ci to samo. I ja miałbym do tego podstawy, a nawet materialny dowód w postaci listu, MURO-CHIN - Himuro wzdrygnął sie - ale nie, mimo, że na początku mnie to dobiło i zacząłem płakać jak pojebany, przyjąłem twoje wytłumaczenia. Nie podejmowałem sprawy na nowo. A teraz wyjeżdżasz mi z jakąś moją nibyzdradą. Po takiej akcji, jaką mieliśmy jakiś czas temu. BEZ JEBANYCH PODSTAW! - Kagami wziął kilka głębokich wdechów i kontynuował - Wychodzę.  

   - Co, może do ochroniarza? - spytał Himuro ze złością, ale jednocześnie z tonu jego głosu można było wywnioskować, że wie, że trochę przesadził i stąpa po cienkim lodzie. 

   - A żebyś kurwa wiedział. 


          Kagami trzasnął drzwiami, zostawiając Tatsuyę w swoim pokoju. Zszedł na dół, przeszedł przez całą rezydencję, wyszedł na zewnątrz i złapał trochę świeżego powietrza, jednak nadal buzował w nim gniew. Uderzył pięścią w ścianę tak mocno, że zranił swoją dłoń. Nie jęknął jednak z bólu, chociaż podejrzewał, że boleć dopiero zacznie, jak zejdzie z niego cała ta złość. Było jedne miejsce, do którego mógłby się teraz udać i niewiele myśląc skierował swoje kroki w kierunku boiska do koszykówki, by odreagować. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz