Rozdział 7

          Himuro od samego ranka był w dziwnym nastroju. Sam nie potrafił dokładnie określić, co takiego się z nim dzieje. Zwlekł się z łóżka dość mozolnie, przecierając dłońmi zaspane oczy, i bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy udał się na poranną toaletę. Tego dnia to on obejmował poranną wartę w kuchni, krzątając się po niej i próbując wymyślić coś wyjątkowego na śniadanie. Skończyło się na tym, że przygotował po prostu jajecznicę z dodatkiem szpinaku, pomidora i papryki, a obok niej dołożył przypiekany chleb. Początkowo sądził, że być może przyśnił mu się jakiś niezbyt przyjemny sen, którego nie pamiętał, i teraz rzutowało to na jego samopoczucie, jednak pożegnał się z tą myślą, kiedy w porze przedobiadowej jego nastrój był tak samo nijaki, jak o poranku. Wzdrygnął się lekko z zaskoczenia, gdy potężne ramiona otuliły jego ciało, wywołując przyjemne mrowienie na plecach. 
   - Witaj, Tatsuyaa~ - wymruczał wprost do jego ucha Kagami, wdychając kojący zapach swojego ukochanego. 
   - Hello, Taiga - odpowiedział, uśmiechając się lekko. - Spóźniłeś się dzisiaj. Czy coś się stało? - Spytał, choć z niesmakiem zauważył, że mimo szczerych chęci, jakoś dziwnym trafem nie angażował się w to pytanie tak samo, jak zwykle. 
   - Um... nie. Bardzo przyjemnie mi się spało - odparł. - Brakuje mi trochę twoich nocnych odwiedzin~ 
   - Dziecku brakuje uwagi? - spytał rozbawiony. 
   - Mhmm~ No, to wpadasz dzisiaj? Obiecuję, że będzie cudownie! 
Tatsuya zawahał się na chwilkę, marszcząc brwi, jednak szybko się zreflektował. 
   - Zobaczę co da się zrobić. A teraz koniec przytulanek i do roboty! Dzisiaj zapiekana pierś faszerowana mozzarellą, szpinakiem i suszonymi pomidorami, w zestawieniu z ryżem. Strasznie dużo roboty. 
   - Moje magiczne dłonie zdziałają tutaj cuda. Zresztą, pokażę ci w nocy do czego są zdolne.
Tatsuya prychnął pod nosem, po czym szturchnął lekko Taigę łokciem w żebra. 
   - Ouć!
   - Nie gadaj, tylko bierz się do pracy! 
   - No już, już. Coś taki drażliwy dzisiaj? - spytał, bacznie obserwując Himuro. 
   - Źle spałem... sam w sumie nie wiem. Aż tak to widać? Raczej starałem się to ukryć.
   - Najwyraźniej słab OUĆ! Przestań już! - powiedział, masując bok. - Śniło ci się coś niedobrego? 
   - Nie. Nie wiem. Nie pamiętam. Ale za to tobie śniły się same dobre rzeczy, skoro przeleżałeś cały ranek.
   - I to jeszcze jak! - przytaknął i wziął się do pracy. Stwierdził, że nie ma co dalej wypytywać. gdyby Tatsuya chciał się z nim czymś podzielić, zrobiłby to już na początku. Kagami nie wiedział, czy jego chłopak coś ukrywa, czy może naprawdę ma zły dzień. Postanowił mu jednak zaufać. 

          Akashi podniósł się leniwie z łóżka, w między czasie się przeciągając. Zanurzony w śnieżnobiałej, przyjemnie pachnącej pościeli wyglądał przez okno podziwiając przyrodę. W głowie przeanalizował plan dzisiejszego dnia, z zadowoleniem przyjmując fakt, że nie ma dzisiaj nawału pracy, jak to w ostatnich dniach zwykł mieć. Atsushi miał zostać w rezydencji jeszcze kilka dni, jednak dnia dzisiejszego wybierał się na przegląd własnych cukierni, chcąc na własne oczy sprawdzić rzetelność swoich pracowników. Fakt faktem nie był on osobą nadgorliwą, ale jeśli w grę wchodziły słodycze, musiał mieć zawsze wszystko dopięte na ostatni guzik. W chwili, gdy Akashi zastanawiał się, czy wstać, czy może jeszcze przez chwilę pozostać w tymczasowej pozycji, podłoga przed drzwiami cichutko zaskrzypiała, a niecałą sekundę później rozległo się ciche pukanie do drzwi. Seijuurou nie był w stanie powstrzymać uśmiechu wpełzającego na jego poważną twarz. 
   - Proszę. 
Ku jego zaskoczeniu, do pomieszczenia wszedł Tadashi w swoim zwyczajowym, czarnym fraku. Ukłonił się elegancko, po czym prostując się rzekł:
   - Przepraszam, że śmiem zakłócać pański odpoczynek, jednak przyszedłem poinformować, że dnia dzisiejszego pojawi się nowy ochroniarz. Zechciałby się pan z nim spotkać, czy może zleci pan wprowadzenie go w tutejsze standardy mi? 
Seijuurou zastanowił się przez chwilę. Prawdę powiedziawszy mógłby się z nim spotkać z racji braku większych planów na dziś, jednak z drugiej strony równie dobrze może powitać go dnia jutrzejszego bądź po prostu wieczorem. 
   - Zajmij się tym. Kiedy będę miał chwilkę, to do niego podejdę. 
   - Tak jest, Akashi-sama - powiedział, po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając jednak drzwi otwarte. czerwonowłosy popatrzył na nie zainteresowany, gdy te uchyliły się jeszcze bardziej, a do środka wszedł Kuroko we własnej osobie. 
   - Oh, witaj, Tetsuya! W końcu jesteś!
   - Um.. spóźniłem się, Akashi-san? - spytał z konsternacją, zerkając niepewnie na zegarek. 
   - Nic z tych rzeczy! Obudziłem się wcześniej i oczekiwałem na twoje przyjście. Co ciekawego masz dla mnie?
Kuroko przytaknął lekko i podszedł do łóżka, stawiając na szafce nocnej tacę z jedzeniem. 
   - Dzisiejsze śniadanie jest  jajecznica z dodatkiem szpinaku, pomidora i papryki, a do tego przypiekany chleb. 
   - Więc będę dzisiaj jadł w łóżku! Jak przyjemnie czasem odejść od zwyczajów. Dziękuję, Tetsuya!
Akashi zabrał talerz z jajecznicą i położył go sobie na kolanach. Zauważył lekkie zawahanie Kuroko, więc spojrzał na niego pytająco. 
   - Um... jeśli wolno mi spytać... - Seijuurou przytakną twierdząco głową - usłyszałem niechcący waszą rozmowę. Dzisiaj przyjdzie nowy ochroniarz, tak? Czy w takim razie obawiasz się jakiegoś niebezpieczeństwa? 
  Ten zaśmiał się tylko, kręcąc przecząco głową. 
   - Nie, nic z tych rzeczy. Faktycznie kilku ochroniarzy kręci się po posiadłości, jednak postanowiłem przyjąć dodatkowego, który uzyskał najlepszy wynik w tegorocznych testach sprawnościowych. 
   - Rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienie i raz jeszcze przepraszam za moją wścibskość. 
   - Ależ nic się nie stało, zapewniam. 
Kuroko zerknął raz jeszcze na jego twarz, próbując zapamiętać jego poranny widok na resztę dnia, po czym ukłonił się lekko wychodząc z pomieszczenia. Przez całą drogę do drzwi czuł na sobie wzrok czerwonowłosego. 

         Późnym popołudniem, gdy wszystkie porządki były już wykonane, a do kolacji zostało jeszcze trochę czasu, Taiga pozwolił sobie na krótki odpoczynek. Kuchnia wręcz lśniła czystością, więc nawet gdyby ktoś wszedł, nie miałby żadnych problemów. Usiadł przy stole, uprzednio parząc sobie zieloną kawę, i popijał ją powoli, wpadając w zamyślenie, marszcząc przy tym brwi, jak to miał w zwyczaju w takich chwilach robić. Wspominając dzisiejsze popołudnie nie mógł odpędzić od siebie myśli, że coś jest nie tak. Wyczuł w Tatsuyi coś dziwnego, czego sam nie potrafił do końca nazwać. Opór? Niechęć? Nie był zbyt dobry w zgadywaniu uczuć innych, ale to, że nie mógł również zgadnąć myśli swojego chłopaka, z którym de facto był najbliżej, niezmiernie go irytowała. Przeklął cicho pod nosem biorąc kolejny łyk kawy. Z zamyślenia wyrwał go zupełnie nieznajomy głos. 
    - Yo! Przyszedłem po jakąś dobrą szamkę. 
   - Kim ty... - zaczął, jednak urwał szybko,wpatrując się z konsternacją w nowo przybyłego osobnika, którego nigdy w życiu nie miał okazji poznać. Ów osobnik bez jakiejkolwiek krępacji pewnym krokiem podszedł do lodówki, otwierając ją na oścież, i wpatrywał się w nią przez chwilę, po czym wyjął kawałek kiełbasy oraz małą miseczkę ryżu pozostałego z obiadu, po czym usiadł się przy stole, zaczynając jeść. 
Kagami milczał jak zaklęty, nie mogąc skleić odpowiedniego zdania. Patrzył tylko na mężczyznę z szokiem wypisanym na twarzy,  wpatrując się, jak ten w zastraszającym tempie pochłania jedzenie.
   - Um... kim ty jesteś?
   - Hee? Ah, tak, nie przedstawiłem się. Soreczka - powiedział z pełną buzią. Przełknął jedzenie, po czym spojrzał wprost w oczy Taigi. - Aomine Daiki, nowy ochroniarz. Liczę na dobrą znajomość... czy coś.
Chłopak był ubrany na czarno, co cholernie pasowało do jego ciemnej karnacji. Krótkie, granatowe włosy ułożone miał w artystyczny nieład, jakby dopiero co wstał z łóżka, a jego oczy tego samego koloru wyglądały jak oczy kryminalisty. 
   - Kagami Taiga, kucharz. 
   - Oh, epicko! Pewnie potrafisz gotować jakieś zajebiaszcze dania, co? - spytał, szczerze zaciekawiony, biorąc kolejny kęs kiełbasy. 
   - Tak... chyba. Skąd się tu wziąłeś? 
   - Dzisiaj mój pierwszy dzień. Właśnie Takashi skończ...
   - Tadashi.
   - No, ten gość. Właśnie skończył mnie oprowadzać. Cholernie nudny człowiek! Mam nadzieję, że nie będę musiał z nim dłużej przebywać, bo chyba zanudzę się na śmierć! Normalnie zejdę. Wyjdę z siebie i stanę obok. Mam tylko nadzieję, że ten cały Akashi to spoko gość. 
Kagami parsknął cicho, kręcąc głową. 
   - No co? 
   - Nic. Absolutnie. Tak, Akashi-sama jest spoko gościem. Nie widziałeś się z nim jeszcze?
   - No tak, "sama". Teraz będę musiał używać tego głupiego tytułowania. Nie. Podobnież ma wpaść do mnie jakoś wieczorem, ewentualnie jutro. Ty, a wiesz jaki cudowny pokój mi dowalili? Wielkie łóżko, własna łazienka! Jak dla cesarza! 
   - Każdy dostaje takie pokoje. 
   - To jest totalnie genialne.
Taiga z przyjemnością zauważył, że rozmowa z nowym pracownikiem okazała się zaskakująco przyjemna. Mimo, że Aomine używał dość wulgarnego języka, wydawał się całkiem sympatycznym człowiekiem. Często bywa tak, że spotykając nową osobę nie da rady zamienić z nią więcej niż dwóch ciekawych zdań, a co dopiero wkręcić się w jakąkolwiek dłuższą rozmowę. To się po prostu czuje, że dana znajomość od początku jest spisana na straty. Ale zdarza się też tak, że spotykając kogoś zupełnie obcego odnajduje się w nim swoją bratnią duszę, albo chociażby osobę, z którą można przegadać wieczór, po czym ze zdziwieniem stwierdzić, że za oknem robi się coraz jaśniej. Dla Kagamiego Aomine był właśnie taką osobą. Cóż... widać, że nasza rodzinka się powiększa, pomyślał Taiga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz